15 lut 2010

USG genetyczne.....


Mamy już za sobą pierwsze USG genetyczne, najważniejsze , że wszystko ok.

NB ( kość nosowa )  - obecne

NT ( przezierność karkowa ) - w normie

DV ( fala przepływu w przewodzie żylnym ) - w normie

FHR ( bicie serca dziecka ) - obecne

Maluszki mają całe 5,89 cm............5,67 cm.........................5,62 cm....................... takie kolosy nam porosły. Czasami zastanawiam się gdzie one się ukryły w tym moim brzuchu że nic nie widać. A przecież na monitorze machały rączkami i nóżkami i dlaczego tego nie czuję ???................już się nie mogę doczekać tych znaków.  

Czas z jednej strony biegnie tak szybko bo to już 14 tydzień a z drugiej tak wolno........bo do narodzin pozostało kilka miesięcy.

Moje samopoczucie jest coraz lepsze, początki były bardzo trudne, potworne nudności przez cały dzień, wstręt do jedzenia  i ta nieustająca senność .......

Ze wszystkich stron słyszę , jedz, jedz, jedz a tu apetyt taki niemrawy choć coraz lepszy. Najbardziej smakują mi kwaśne potrawy, kiszona kapusta, ogórki, napoje owocowe, grapefruty itp.

Niestety żelazo zaczyna mi spadać i trzeba będzie rzucić się na wołowinę , wątróbkę, pietruszkę i natkę pietruszki.

Jednak to czego bardzo się obawiałam , a mianowicie poziomu cukru we krwi  i widma cukrzycy na razie w bardzo przyzwoitym stanie choć należę do grupy wysokiego ryzyka z względu na zachorowania w rodzinie.

Z przyjemnych rzeczy biegam po sklepach i zaczynam kupować ciuszki, nie wiedzieć czemu wciąż wpadają mi w ręce różowe ubranka :)  oraz sukienki.



10 lut 2010

Początek...

W grudniu 209 roku zrobiliśmy z mężem kolejny w swoim staraniu test ciążowy, tyle że tym razem nie zdążyliśmy odliczyć kilku sekund i już magiczne dwie kreski pojawiły się naszym oczom.

Nie muszę chyba wspominać jaka radość nas oblała ......po kilku latach starań , udało się!!!!! będziemy mieć dziecko!!!!!!

Najszybciej jak to możliwe umówiliśmy się do lekarza aby potwierdził nasz cud choć w między czasie sami powtórzyliśmy test........ nie było wątpliwości że jestem w ciąży. Lekarz zresztą bardzo szybko to potwierdził i szybko dodał że ciąża jest bliźniacza.Trochę nas zamurowało..... nie spodziewaliśmy się . Ogarnęła nas lekka panika , czy sobie poradzimy...... ale szybko  ogarnęliśmy wiadomość i wstępnie poczyniliśmy ustalenia które dały nam psychiczny komfort , że wszystko będzie ok.

Kolejne dwa tygodnie wiadomość tę trzymaliśmy w bardzo ścisłym gronie . Na drugiej wizycie z drżeniem serca czy nadal dwa maluszki się rozwijają doznaliśmy kolejnego szoku....... nie były dwa ale .......TRZY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Po tej wiadomości przygniotło nas do podłogi. dwie ręce , dwa sutki, jedna kobieta z jedną macicą i aż TRZY zarodki ............ale skąd? Pytań w głowie rodziło się wiele.Przerażenie sięgało zenitu, potem natłok informacji że ciąża jest bardzo wysokiego ryzyka, że zdrowie dzieci leży w niepewności, tego wszystkiego było zbyt wiele ale nie na tyle by stłamsić w sercu do nich miłość i radość -  mimo wszystko.

Po fali takich drastycznych doznań i myśli powoli zaczął się pojawiać lepszy czas w naszych głowach, większa wiara w pomyślne zakończenie i bezustanna modlitwa po dziś dzień o zdrowie całej trójki.

Wszystko co do  tej pory było prozaicznie i trudne rozpłynęło się we mgle, czasami mam wrażenie że dostaję od nich potrójną siłę żeby wszystkiemu sprostać.Wiem jakie ryzyko może nam grozić ale wiem też że nie bez powodu zostaliśmy obdarzeni POTRÓJNYM CUDEM . Zostaliśmy wybrani i musimy ze wszystkim dać radę.

Wiem że coraz częściej zdarzają się ciąże wielopłodowe i wiem też że kobiety panicznie szukają wtedy wszelkich informacji na ten temat, ale nie suchych faktów i statystyk ale historii ludzi którym się udało, którzy wywalczyli szczęśliwe życie dla swojej rodziny.

Mam nadzieję że moja historia doda choć odrobinę otuchy niejednemu wylęknionemu sercu.

Nie wiem jeszcze jak ona się skończy ale będę walczyć do końca o szczęśliwe życie.