10 lip 2011

Chrzest trojaczków.......



26 czerwca o godz .11.00 trojaczki przystąpiły do pierwszego sakramentu
SAKRAMENTU CHRZTU

Przygotowania do tego wydarzenia trwały dość długo.
Pierwszą przeszkodą jaką napotkaliśmy było zebranie wszystkich Rodziców Chrzestnych w jednym terminie.
Kolejną był brak odpowiedniego lokalu w tym terminie.
A na samym końcu zetknęliśmy się z bardzo nieżyciowym księdzem, który zamiast pomóc - utrudniał wszelkie ustalenia i formalności.
I kiedy wszystko udało się zapiać na ostatni guzik - zaproszenia zostały wysłane.


Przygotowałam też dla Gości pamiątkowe zdjęcia Dzieci.


A na stołach nie mogło zabraknąć winietek z personalizacją .


W kościele dzieci ze spokojem przyjęły wszystkie czynności towarzyszące tej uroczystości.

Znak Krzyża

Franciszek Tomasz


Zofia Katarzyna

Wiktor Tomasz

Po księdzu rodzice....

Polanie głów wodą

Franek asekuracyjnie trzymał się naszyjnika

Zosia za rękę złapała księdza

i choć Wiktorek minę miał nie tęgą , to nie płakał ..........

Na koniec przyjęcie szaty

Kilkanaście minut samej ceremonii, bez mszy św. Dzieciaki nie zdążyły się znudzić , a już wyjeżdżaliśmy z kościoła

A że do lokalu mieliśmy blisko krótki spacerek i na miejscu.

W lokalu pozostało Dzieciom przyjąć życzenia i prezenty ( za które bardzo dziękujemy )




Potem zrzucenie marynarek

I instalacja w swoich fotelach

Jednym słowem pełen spokój.


Zjedliśmy pyszny obiadek , dzieciaki swój również , po czym poszły spać na dobre 2 godziny.
Byłam zdumiona, bo w domu mają drzemki ok 45 min a tu taka niespodzianka.
Mogliśmy spokojnie zająć się gośćmi i choć chwilę z każdym porozmawiać.

Kiedy wstały zajął się nimi fotograf i pstryknął parę fotek z rodzicami Chrzestnymi.

Rodzice Chrzestni Frania

Ciocia Sylwia i Wujek Tomek

Rodzice Chrzestni Zosi

Ciocia Krzysia i Wujek Tomek

Rodzice Chrzestni Wiktorka

Ciocia Agata i Wujek Paweł

a na koniec z Rodzicami

Po sesji nastąpiło totalne rozluźnienie i zmiana garderoby.
dzieciaki zeszły do parteru i wtedy dopiero się działo.




6 lip 2011

Pielęgnacja trojaczków..........

Gdziekolwiek się nie pojawię wszędzie miliony pytań jak radzę sobie z dziećmi ? Jak je karmię , kąpię - przecież to musi być bardzo skomplikowane - insynuują ciekawscy......
A ja wciąż odpowiadam to samo - Dobra organizacja,mała pomoc , wszystko co trzeba pod ręką i sytuacja opanowana.
Nie powiem że jestem doskonała, ale wciąż kombinuję , aby jak najbardziej usprawnić wszelkie czynności codzienne.
Tak też jest u nas z kąpielą. Pamiętam pierwsze kąpanie trojaczków, płacze- krzyki, pot spływający po plecach i drżące ręce z których wypadało mi dosłownie wszystko. Niepojęte było dla mnie trzymanie dziecka na przewijaku i jednoczesne nakładanie oliwki - brakowało mi rąk i wszystko lądowało na podłodze. Bardzo szybko przygotowałam sobie zestaw dozowników na jednej tacy , w których znalazło się wszystko potrzebne do ich pielęgnacji.Jakże mi to usprawniło zabiegi. A cały zestaw stał się bardziej dekoracyjny niż użytkowy.


Na początku używałam emolientów do kąpieli i oliwki do smarowania, później przeszłam na emolienty całkowicie ze względu na atopową skórę u chłopców. Efekty były bardzo zadowalające. Niestety ich cena już niekoniecznie, tym bardziej przy trójce, gdzie zużywane ilości były dość spore. Od dłuższego czasu nosiłam się zamiarem zmiany na kosmetyki z innej linii . Traf chciał że dostała do przetestowania pakiet kosmetyków NIVEA z serii NUTRI SENSITIVE.


Testowałam je po kolei:
Płyn do kąpieli z oliwką
Łagodzący Żel do mycia ciała i włosów
Mleczko intensywnie nawilżające
Krem intensywnie nawilżający
Krem S.O.S.



Musze przyznać że dzięki zawartości naturalnych lipidów omega 6 oraz masła shea kosmetyki bardzo dobrze nawilżają a jednocześnie maja lekką konsystencję i bardzo łatwo się nakładają. jak narazie nie zauważyłam zmian skórnych u dzieci, a dokładniej efekt jest taki sam jak w przypadku emolientów. Są hipoalergiczne więc delikatnie pachną i nie powinny powodować podrażnień. Mają też też bardzo ważną dla mnie cechę , są bardzo wydajne i po przystępnej cenie,a przy kąpielach zbiorowych to ma duże znaczenie. Jedyne czego mi brak to dozowników - tylko żel do mycia ma go w oryginale - ale przecież mam swoje pojemniki z pompką .........

Poza kosmetykami oczywiście kluczowa rolę odgrywa stanowisko gdzie odbywają się czynności pielęgnacyjne. Na początku ustawialiśmy wanienkę na stojaku w pokoju , obok komody na której znajdowały się w.w przydasie. Nie było łatwo biegać po każdym dziecku do łazienki z wanną pełną wody, myć ją i napełniać wodą dla kolejnego dziecka. Jeśli niósł ktoś kiedyś wannę z wodą - wie o czym mowa. My robiliśmy tak , że wynosiliśmy wannę z wodą do łazienki, myliśmy ją ale czystą wodę mieliśmy w pokoju w bańkach 5l , w jednej gorącą w drugiej zimną i na miejscu ją nalewaliśmy. Małe ułatwienie ale jednak. Do kąpieli nigdy nie używałam żadnych podkładek , stojaczków itp. Dziecko trzymałam na jednej ręce a drugą myłam.Jedynie podkładałam pieluszkę tetrową na spód żeby pupa się nie ślizgała.
Na łóżku obok miałam przygotowany ręcznik z kapturem a w nim flanelową pieluszkę , zawijałam Bobaska i hop na przewijak. Ubrany bobas wędrował do taty lub babci na karmienie a ja brałam następnego.
Bardzo szybko przenieśliśmy się jednak z całym majdanem z sypialni do łazienki, bo kiedy maluchy wyczuły co to kopanie w wodzie , nasza sypialnia zamieniała się w Aqa Park. W łazience było łatwiej usunąć podkłady wody z podłogi i ścian a i nalewanie i wylewanie wody w wany dużo łatwiejsze.
Jednak od 2 tygodni kąpiemy trojaczki w brodziku pod prysznicem. Są zachwycone, swobodnie brykają a jak zaczynają szaleć, zasuwam kabinę w jest SUCHA - niebywałe :)

Generalnie dzieci polubiły kąpiele ok. 3 miesiąca , wcześniej nie należało to do przyjemności, pomimo włączanej muzyki , przygaszonego światła i ciepełko w pokoju. A teraz pełne szaleństwo ......